Zachęcam Was bardzo mocno do przeczytania pierwszej części
artykułu, w której pisałam o chodzikach - możecie to zrobić tutaj ,
możecie też ściągnąć ją w formie pliku .pdf ( t u t a j )
Tą część możecie natomiast pobrać T U T A J :)
Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam moje zdanie na temat pchaczy i
skoczków.
Wiecie już z poprzedniej części
artykułu, że rozwój dziecka jest sprawą indywidualną i przebiega
we własnym, najlepszym dla niego tempie oraz że przyspieszanie tego
procesu może mieć bardzo przykre dla dziecka konsekwencje.
Zacznę od pchacza. Usłyszałam kiedyś
takie mądre zdanie: „Gdyby pchacz, był potrzebny do nauki chodzenia to
nie bylibyśmy dzisiaj istotami chodzącymi.” – kto słyszał o pchaczach
w poprzednich epokach, a nawet zaledwie kilkadziesiąt lat temu? Chyba
nikt… a jednak wszyscy zdrowi ludzie potrafią chodzić J
Pchacz to kolejny gadżet dla
rodzica, nie dla
dziecka! Pozwala dorosłemu zyskać chwilę czasu dla siebie i odpocząć - nie musi
on nachylać się już do dziecka, aby prowadzić za rękę chodzącego niepewnie
malucha.
Jednak jaką cenę może mu przyjść
zapłacić za tą chwilę wygody? Dziecko używając pchacza, często nieprawidłowo
ustawia stopy (obciążając nadmiernie wewnętrzny brzeg stopy), koślawi
kolana (kolana skierowane do wewnątrz, tzw. Iksy) oraz nieprawidłowo
obciąża kręgosłup poprzez zbytnie pochylenie tułowia do przodu. Może
to spowodować wystąpienie w przyszłości wad postawy oraz doprowadzić do
wcześniejszego zwyrodnienia stawów. Dodatkowo wiele pchaczy zbyt
szybko przesuwa się do przodu co może doprowadzić do niekontrolowanego
upadku dziecka i urazu głowy lub kończyn (dziecko trzymając pchacz
rękoma wykazuje słabszą reakcję obronną – wyciągnięcie rąk w przód, aby
podeprzeć się i ochronić głowę przed urazem – niż dziecko chodzące bez
pchacza).
Jeżeli jednak nadal bardzo chcemy
zakupić taką zabawkę dziecku, to dopilnujmy przynajmniej trzech
rzeczy:
·
kupmy pchacz dopiero w momencie, gdy
dziecko umie już chodzić samodzielnie (samodzielnie oznacza bez pomocy mebli,
ręki dorosłego, ani tym bardziej chodzika),
·
zadbajmy o to, aby był on wystarczająco mocno obciążony,
·
pilnujmy, aby dziecko używając go utrzymywało prawidłową postawę
(odpowiednio ułożone stopy, kolana, tułów).
Dzięki spełnieniu tych warunków
zapewnimy dziecku bezpieczeństwo (obciążony pchacz nie będzie
zbyt szybko przesuwał się do przodu, co zapobiegnie upadkowi dziecka) oraz trening
mięśni posturalnych (tzn. mięśni odpowiadających za prawidłową postawę
ciała) – dziecko pchając coś ciężkiego odruchowo napina te właśnie mięśnie.
Często dzieci wykorzystują jako pchacz zwykłe krzesło (kreatywność nie zna
granic!) - dobrze sprawdzi się ono w takiej roli. J
Skoczki to stosunkowo nowy gadżet. Popularne stały się dopiero
jakiś czas temu. Czy to dobrze? Dobrze, że dopiero kilka lat temu (nie
wcześniej), źle natomiast, że w ogóle stały się popularne! Dla tych, którzy nie
do końca wiedzą co to jest skoczek i do czego służy – jest to urządzenie
zamontowane np. pod sufitem, w którym dziecko siedzi i odpychając się nóżkami
od podłogi skacze w osi pionowej (góra-dół).
Wracając do tego, że nie należy
przyspieszać rozwoju dziecka, chciałabym podkreślić, że dziecko
naturalnie uczy się skakać dopiero ok. 2. roku życia. Na opakowaniach
skoczków często widnieje natomiast informacja, że są one odpowiednie dla
dziecka w wieku od ok. 6‑10 miesiąca życia. Struktury amortyzujące wstrząsy
pojawiające się przy skakaniu na pewno nie są jeszcze wtedy u dziecka dojrzałe!
Jak zapewne się domyślacie, negatywnie odbije się to na kręgosłupie i
stawach(szczególnie stawach nóżek) dziecka. Zwracam też uwagę na to, że dziecko odbija się z palców stóp, co powoduje, że (tak jak w chodziku w przypadku odpychania się palcami stóp) uczy się nieprawidłowego obciążania stóp oraz może być przyczyną chodzenia na palcach w późniejszym wieku. Kolejnym podobieństwem do chodzika jest fakt, że dziecko w skoczku ma nieprawidłowe ustawienie miednicy, a co za tym idzie nieprawidłowo ją obciąża, co może skutkować zaburzeniami tej struktury. Dodatkowo dziecko wsadzone np.
do skoczka nie może samo z niego wyjść, co rozwija w nim poczucie
zależności od innych, zmniejsza jego kreatywność, a mniejsza
różnorodność bodźców i mniej doświadczeń (poprzez pozostawanie w
jednym miejscu) hamują jego ogólny rozwój. Czy jesteście w stanie poświęcić
dobro dziecka dla jego chwilowego uśmiechu? Nie da się ukryć - większość
maluchów z radością korzysta ze skoczków. Jednak zastanówmy się, czy nie można
wywołać jego uśmiechu w inny sposób? Być może bardziej angażujący nasz czas
i wymagający pomysłowości, ale o ile zdrowszy! J
Zwolennicy używania skoczków powiedzą na
pewno, że skakanie w skoczku stymuluje np. zmysł propriocepcji (czucie
głębokie) oraz układ przedsionkowy, dzięki któremu dziecko doskonali zmysł
równowagi. Jest na to jednak o wiele lepszy sposób – mini trampolina!
Co myślę o mini trampolinach i
huśtawkach używanych w domu oraz o rowerku biegowym dowiecie
się w kolejnej części artykułu (dzisiejszy wpis znów okazał się dłuższy niż
planowałam - nie chciałam jednak pominąć żadnej ważnej kwestii).
Podsumowując – dziecku do prawidłowego
rozwoju absolutnie nie są potrzebne takie gadżety, jak chodzik, pchacz
czy skoczek. Zamiast pomagać, zaburzają one rozwój dziecka,
powodując wiele negatywnych skutków. Gdy dziecko ma problemy z
napięciem mięśniowym (jest ono obniżone lub wzmożone), a zdarza się to niestety
dość często (napięcie normalizuje się z czasem poprzez zapewnienie dziecku
optymalnych warunków do rozwoju, odpowiednie jego układanie, podnoszenie i
prawidłowe wykonywanie zabiegów pielęgnacyjnych), i mimo to korzysta z takich gadżetów,
jego zaburzenia mogą się pogłębić i utrwalić.
Do prawidłowego rozwoju potrzebne
są dziecku tylko: odpowiednia dawka ruchu, przestrzeń
umożliwiająca mu swobodne przemieszczanie się, środowisko bogate
w różnorodne bodźce, odpowiednia ilość czasu do kształtowania nowych
umiejętności oraz cierpliwość, uważność i wiara rodzica.
Gdy dziecko ma zapewnione warunki, które
nie będą hamować jego rozwoju, zupełnie wystarczającym motywatorem do
nauki kolejnych umiejętności (takich jak chodzenie, siadanie czy skakanie) jest
dla niego wrodzona ciekawość świata. J
Jeśli macie jakieś pytania do tej lub
poprzedniej części, to napiszcie je w komentarzu – na pewno odpowiem J
Nie dajcie sobie wmówić, że dziecko
potrzebuje tych nowoczesnych gadżetów, aby dobrze się rozwijać! W dyskusji z
ich zwolennikami wykorzystajcie przytoczone przeze mnie argumenty. J Śmiało
dzielcie się tym artykułem ze znajomymi, przyszłymi rodzicami lub rodzicami
maluchów.
Macie w domu pchacz lub skoczek?
Używaliście takich gadżetów jak Wasze dziecko było małe?
Przypominam, że dzisiejszy wpis możecie pobrać w formie pliku .pdf t u t a j
Czasami człowiek przyjmuje za pewnik, że coś co jest stworzone dla dzieci jest dobre. Cały czas uczę się tej kontroli nad sobą, aby myśleć, zastanowić się dwa razy, czy dana rzecz nie wyrządzi krzywdy mojemu dziecku. Podobnie jest z kosmetykami. Jak można dodawać do płynów do kąpieli przeznaczonych od pierwszych dni życia, silnie uczulających składników. Teraz trzeba znać się na wszystkim, żeby nie dać się oszukać.
OdpowiedzUsuńNiestety świat reklamy jest czasem okrutny i nie zważa na to czy dany produkt jest szkodliwy, czy wnosi wartość do czyjegoś życia (tylko takie produkty powinny być reklamowane!). Dodatkowo reklama jest okraszona pięknymi słowami takimi jak rozwój, szczęście, sukces dziecka itd. co podświadomie sprawia, że rodzice chcą kupić, aby nie pozbawiać dziecka szansy na te wszystkie pozytywne efekty zakupu. Bardzo mądre podejście - najlepiej sprawdzać w Internecie (w jakimś zaufanym źródle) lub pytać bezpośrednio specjalistów, czy warto coś kupić - czasem pozornie bardzo rozwojowe zabawki mogą wyrządzić więcej szkody niż pożytku... I tak jak mówisz czytać składy, zarówno kosmetyków, jak i produktów spożywczych! Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńJa studiuję pedagogikę specjalną i dlatego jestem zdania, że rozwój dziecka to sprawa bardzo indywidualna a chodziki i popychacze, czy inne rzeczy, to tylko jakiś dziwny wymysł ludzkości, żeby ułatwić sobie życie. Bo dzisiaj najlepiej, żeby wszystko działo się szybciej a przecież rozwój nie na tym polega :)
OdpowiedzUsuńŚwietne podejście! Właśnie to chciałam przekazać w tym artykule ;) cieszę się, że podzielasz moje zdanie.
UsuńO skoczkach nie słyszałam, ale pchacze kojarzę bardzo dobrze, choć u mnie też z żadnych gadżetów tego rodzaju się nie korzystało. Wszystko szło naturalnie bez wspomagaczy. Artykuł ciekawy i podobnych jest wiele: http://tekstowy.net/bujaki-jezdziki-i-chodziki-dla-maluchow-jakie-maja-zalety-na-co-uwazac/ to bardzo indywidualna sprawa i nie ma sensu też nikogo poganiać, każde dziecko rozwija się w swoim własnym tempie.
OdpowiedzUsuńciesze sie, ze nie korzystaliscie z tego typu gadzetow! :)
UsuńNIe uzywaliśmy przy bliźniakach. Dostaliśmy w prezencie nawet ale nie było to dobre rozwiązanie. Oddaliśmy innym.
OdpowiedzUsuńfajnie ze nie uzywaliscie ale szkoda ze oddaliscie komus zamiast wyrzucic ;P
UsuńStymulowanie rozwoju jest bardzo ważne i warto to robić w każdym przypadku. Później dziecko może bez przeszkód bawić się figurkami Transformers https://achdzieciaki.pl/zabawki-transformers-295
OdpowiedzUsuńTrafiłam na ten artykuł (bardzo fajny swoją drogą!) żeby sprawdzić czy dobrze myślę i nie zawiodłam się. Jedna z amerykańskich celebrytek, którą swoją drogą bardzo lubię, non stop pokazuje na instagramie swojego 4miesięcznego synka jak skacze w tym nieszczęsnym skoczku i szczerze nie mogę na to patrzeć :( i cieszy się jaki on jest już silny. A na kilkaset komentarzy znalazłam jeden mówiący o tym że on jest za mały na coś takiego... niewiedza na temat takich urządzeń jest porażająca. Nie jestem specjalistą, ale mój syn od urodzenia miał wzmożone napięcie, niedowład prawostronny, ostatecznie MPD. Jesteśmy w terapii nieprzerwanie od 6 lat. Może jestem przewrażliwiona, ale nie mogę patrzeć jak rodzice na własne życzenie robią krzywdę swoim ZDROWYM dzieciom. Dzięki za ten artykuł, dobrze że są w internetach ludzie którzy dzielą się wiedzą :D pozdrawiam
OdpowiedzUsuńsuper blog
OdpowiedzUsuńBardzo ważne informacje. W końcu zdrowie i prawidłowy rozwój to to, na czym każdemu rodzicowi zależy. To samo się tyczy wyboru butów czy kapci dla dziecka. Też muszą być odpowiedniej jakości. Ja stawiam na sprawdzone firmy i sklepy z dobrymi ofertami jak na https://butymodne.pl/kapcie-dzieciece-dla-dzieci-c25955.html . Jest przynajmniej w czym wybierać, to lubię.
OdpowiedzUsuńSuper wpis. Każdy powinien to przeczytać zanim zdecyduje się na skoczek. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńU nas obeszło się bez takich wynalazków, najlepiej w razie wątpliwości skonsultować się z dobrym fizjoterapeutą
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że w aucie przyda Ci się także podstawka samochodowa. Te i inne propozycje znajdziesz w ofercie sklepu internetowego Danex24. Uważam, że takie zakupy online to bardzo wygodna sprawa.
OdpowiedzUsuń