środa, 16 grudnia 2015

Multijęzyczność dziecka. Czy dziecko może być trójjęzyczne? Jakie warunki trzeba spełnić, aby mu to ułatwić? Odpowiada logopeda!

Pod wywiadem z logopedą jedna z czytelniczek (Kasia) zadała takie pytanie: "Ciekawa jestem, jak to jest z dziećmi więcej niż dwujęzycznymi, np. tymi, które uczą się trzech języków na raz. Zastanawiałam się, czy jest jakaś granica, kiedy nadmiar staje się obciążający. Szczególnie, że moje potencjalne dzieci będą właśnie trijęzyczne (polski, angielski, hiszpański) ;) Pozdrawiam!". 

Zaciekawiona poprosiłam Kamilę (z którą przeprowadzałam ten wywiad) o odpowiedź. Oto ona:



"To bardzo ciekawe pytanie i bardzo na czasie J

Literatura podaje, że nauka trzech języków w naturalnym środowisku komunikacyjnym dziecka ( a więc w domu) nie powinna być dla niego obciążeniem. Często opisuje się 3-, a nawet 4-języczność u dzieci. Jeżeli dziecko nie ma trudności rozwojowych, a rodzice przestrzegają paru zasad, nauka kilku języków ma szanse przebiegać bezproblemowo.

Rodzice w takim przypadku powinni mówić do dziecka tylko w swoim języku rodzimym. Jest to ważne, jeżeli zależy nam na tym, aby dziecko uczyło się prawidłowego akcentu. Dziecko słyszy dźwięki mowy, uczy się je rozróżniać i klasyfikować w swoim umyśle – a potem odtwarzać, czerpiąc z zapisanych wzorców. Ważne, aby te wzorce były prawidłowe.

Języki obecne w życiu dziecka powinny być używane w pewnym zakresie także poza domem – może być to na przykład czas spędzany z członkami dalszej rodziny czy z innymi dziećmi mówiącymi tymże językiem. Ponadto, dobrze aby dziecko było zmotywowane do mówienia w danym języku – powinno mieć powód do komunikacji oraz czuć prestiż języka, w którym mówi mama lub tata.

W sytuacji, gdy rodzic mówi językiem mniejszościowym, tym bardziej musi on dołożyć starań i włożyć w ten proces trochę pracy – samo mówienie do dziecka może nie wystarczyć. Tak więc czytanie książeczek, nauka wierszyków, nauka czytania i pisania oraz odwiedziny w kraju, z którego pochodzi rodzic mają niebagatelne znaczenie.

Jeżeli powyższe warunki zostaną spełnione, dziecko będzie na najlepszej drodze do multi-języcznosci J W przypadkach trudności rozwojowych maluszka ta droga może być trudniejsza. Wówczas jednak każdą sytuację należy rozpatrywać indywidualnie i dobierać strategie postępowania do możliwości dziecka.

Nie są mi znane badania, które mówiłyby wyraźnie ile języków to już za dużo. Wiele zależy od indywidualnej sytuacji językowo-rodzinnej dziecka i trudno tu o jednoznaczną odpowiedź. 

Może ktoś chciałby coś dodać w tym temacie?

Pozdrawiam serdecznie! Kamila "

----------

Spotkaliście się już z taką sytuacją? Znacie dziecko trój- lub więcej- języczne? A może właśnie Wasze dziecko będzie multijęzyczne?


środa, 9 grudnia 2015

Gram w zielone! A Ty? Jak zachęcić dzieci do picia zielonych koktajli? Recenzja publikacji pt."Sekrety zielonych koktajli".

Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moją opinią o niedawno przeczytanym ebooku Marii i Tomasza Pabich ze strony jakzdrowozyc.pl, pt. „Sekrety zielonych koktajli”.

Jeśli czytaliście mój wpis o zwalczaniu infekcji naturalnymi metodami, to na pewno wiecie, że staram się do codziennego jadłospisu przemycić jak najwięcej zdrowych składników. Dzięki takiemu odżywianiu nie pamiętam kiedy ostatni raz chorowałam! Opisane w ebooku zielone koktajle składają się z bardzo wartościowych produktów (takich, które sama staram się jak najczęściej dostarczać mojemu organizmowi), dlatego postanowiłam zachęcić Was do jego lektury! J





Marysia i Tomek to małżeństwo mające kilkuletnią córkę Hanię. Kilka lat temu zmienili swój sposób odżywiania i podejście do diety, stopniowo przechodząc na weganizm. W tej publikacji dzielą się z nami sprawdzonymi przez nich sposobami na prowadzenie zdrowego stylu życia J Prostym językiem przekazują mnóstwo przydatnych informacji popartych badaniami naukowymi. Bez zbędnych słów czy niepotrzebnego dystansu pokazują nam po prostu JakZdrowoZyc J I co najważniejsze - po przeczytaniu tej książki naprawdę ma się ochotę na zmiany!

Publikacja jest podzielona na trzy główne części. Pierwsza to teoria, druga praktyka a trzecią stanowią gotowe przepisy na zielone koktajle J Pod koniec każdej części znajdziecie podsumowanie zawierające najważniejsze informacje z rozdziału. Powinno Was także zainteresować to, że w części z praktycznymi wskazówkami jest garść informacji dla osób będących rodzicami! J

Z rozdziału teoretycznego dowiecie się jakie korzyści przynosi picie zielonych koktajli, jaka jest różnica między zielonym koktajlem a wyciskanym sokiem, co to jest błonnik i gdzie można go znaleźć, dlaczego warto zacząć robić koktajle, dlaczego zielone liście są takie wartościowe, dlaczego tak ważna jest różnorodność w diecie, czy powinniśmy się bać kwasu szczawiowego, czy można miksować w koktajlach pestki owoców, jakie dodatki podnoszą wartość koktajli, jak wzbogacać koktajle i całą dietę w bardzo cenny pierwiastek, jakim jest wapń oraz jak ogólnie dbać o mocne kości.

W części praktycznej natomiast przeczytacie o tym, z czego robić koktajle, jak wybierać, przechowywać i przygotowywać już kupione owoce i warzywa, w jakiej jeszcze postaci (oprócz koktajli) warto je spożywać, jak przekonać dzieci do picia zielonych koktajli, o jakiej porze dnia najlepiej je pić , jak przechowywać gotowy koktajl, aby zachował swoje wartości, jakie koktajle są dobre dla osób chcących stracić kilka kilogramów, a jakie dla chcących przybrać na masie, jak skomponować koktajl dla sportowca, jaki blender wybrać oraz co pysznego (oprócz koktajli) można jeszcze przygotować przy pomocy blendera kielichowego.

Ostatnia część jest zbiorem inspiracji w postaci gotowych przepisów na pyszne zielone koktajle! J Pierwsze trzy koktajle to ulubieńcy kolejno Hani, Marysi i Tomka J Dalej znajdziemy jeszcze 15 innych propozycji! Wśród nich jest świetny koktajl na przeziębienie, pomysł na domowego „Kubusia”, a nawet koktajl jesienny o smaku szarlotki! Mniam! Szczerze zachęcam też do eksperymentowania i stworzenia własnych kompozycji! W końcu kto lepiej niż my sami zna nasze preferencje smakowe? J

Całą publikację pochłonęłam w jeden wieczór! Nawet rozdział teoretyczny czyta się bardzo przyjemnie! Miałam wrażenie jakby Marysia siedziała obok mnie i dzieliła się ze mną w szczerej rozmowie sekretami na temat przyrządzania pysznych zielonych koktajli J W każdym akapicie widać, że książka powstała na bazie kilkuletniego już doświadczenia Marysi z wegańską dietą. Znajdziecie w niej same praktyczne i niezbędne informacje do tego, aby włączyć koktajle do codziennej diety. Przyznam się, że z każdym kolejnym zdaniem nabierałam coraz większej ochoty na szklankę tego pysznego i zdrowego napoju! A przepisy na końcu to mistrzostwo świata! Przy czytaniu niektórych ślinianki pracowały mi na bardzo wysokich obrotach J Nie mogłam doczekać się kolejnego dnia, aby móc pobiec do sklepu bo niezbędne składniki i  wyczarować coś pysznego J

Jako pierwszy wypróbowałam koktajl o smaku szarlotki! Posypałam go dodatkowo jaglanką (DobraKaloria), która jest przepyszna (koniecznie spróbujcie!) i powiem Wam, że był naprawdę wyśmienity! J

Na stronie http://jakzdrowozyc.pl/e-book-sekrety-zielonych-koktajli-przedsprzedaz-super-bonusami/ możecie pobrać za darmo fragment ebooka oraz zamówić go w bardzo atrakcyjnej cenie!

Jeśli nie macie jeszcze pomysłu na świąteczny prezent dla kogoś bliskiego, to myślę, że ten ebook będzie świetnym podarunkiem! Osobiście bardzo bym się ucieszyła z takiego prezentu - świadczyłby on o tym, że komuś naprawdę zależy na moim zdrowiu i lepszym samopoczuciu J

---------

Przyznajcie się, jak to jest z dietą Waszą i Waszych dzieci? Przemycacie do niej zdrowe produkty? Eksperymentujecie z zielonymi koktajlami? Jeśli nie, to czas zacząć! J Na pewno niedługo zobaczycie efekty w postaci lepszego zdrowia, samopoczucia i wyglądu! Skończą się częste infekcje i przymusowe pobyty w domu! J Pamiętajcie też, że im wcześniej zaczniecie wprowadzać różnorodne składniki do diety Waszych maluchów, tym lepiej będą one reagowały na te zmiany!

Smacznego! J


sobota, 5 grudnia 2015

Logopeda odpowiada na pytania: Jakie są zalety i wady bycia dwujęzycznym dzieckiem? Jakie są przykładowe metody terapii mowy w pracy z dziećmi? Co najczęściej niepokoi rodziców? Kiedy zgłosić się z dzieckiem do logopedy? Jak dbać o prawidłowy rozwój mowy dziecka?

Zapraszam na drugą część wywiadu z Kamilą! J 

Pierwszą część przeczytacie tutaj: T U T A J


                  

-------------

Ja: Super! Nie wiedziałam, że sobotnie szkoły cieszą się taką popularnością! J A jakie są zalety bycia dwujęzycznym dzieckiem (słyszałam że np. dwujęzyczne dzieci mają więcej połączeń nerwowych, dzięki czemu np. szybciej się uczą i łatwiej podejmują decyzje). Może podasz jakieś ciekawostki na ten temat?

KW: Na świecie jest tyle samo dzieci dwujęzycznych co jednojęzycznych. Badania naukowe mówią o licznych zaletach dwujęzyczności. Jedną z nich jest większa zdolność dzieci bilingwalnych do skupiania uwagi. Okazało się, że trudniej jest ją rozproszyć przez bodźce dodatkowe. To z pewnością ułatwia uczenie się.

Badania sugerują także, że mózg dziecka dwujęzycznego funkcjonuje  w ten sposób, że jeśli chce ono coś powiedzieć, ośrodki mowy obydwu języków uaktywniają się. Dziecko musi wtedy dokonać odpowiedniego wyboru, w zależności od sytuacji, czyli zahamować jeden język, a drugi dopuścić do głosu. Takiego hamowania i wyboru dokonujemy wielokrotnie w różnych sytuacjach. Ta umiejętność pomaga dziecku dwujęzycznemu w łatwiejszym dostosowywaniu się do różnych sytuacji w życiu, ułatwia jego funkcjonowanie społeczne.

Jeśli pomyślimy natomiast o językowym obrazie świata, który buduje się w umyśle każdego z nas – o ile bogatszy musi on być u dzieci dwujęzycznych! Ja sama, ucząc się języka angielskiego już jako odrosła osoba, zauważam jak bardzo zmienił on moje spojrzenie na wiele spraw, jak wzbogacił moje myślenie, umiejętność rozumowania i analizy.

I w końcu, wszyscy chyba słyszeliśmy o najnowszych badaniach, które mówią, że dwujęzyczność opóźnia pierwsze oznaki demencji (nawet o 4 lata!), wpływa więc znacząco na funkcjonowanie  i sprawność mózgu.

Ja: Czyli dwujęzyczność, tak jak myślałam, ma wiele zalet J Zarówno tych które mają wpływ na teraźniejsze życie jak i tych, które ujawnią się dopiero w starszym wieku – to super wiadomość dla dzieci rodzin, które wyemigrowały, np. do UK J Czy ma natomiast jakieś wady?

KW: Wady? No cóż, wspomniałam już o trudniejszej sytuacji maluchów niemówiących, stykających się z drugim językiem. Te trudności są jednak możliwe do przełamania przy odpowiednim wsparciu specjalistów – nauczycieli, logopedów, psychologów. Nadal niestety pokutuje u wielu ludzi  przekonanie, że dwa języki to za dużo, że się „mieszają” dziecku i że lepiej takiej sytuacji unikać. Chciałabym zaznaczyć, że takie myślenie to przeżytek, niepoparty żadnymi dowodami naukowymi i niezwykle rzadkie są przypadki, kiedy rezygnacja z jednego z języków jest koniecznością.

Ja: Kolejny mit zatem obalony! J A jaka jest Twoja ulubiona metoda pracy  z dziećmi? Z dziećmi w jakim wieku najlepiej Ci się pracuje?

KW: W swojej pracy logopedycznej przeszłam swoistą ewolucję. Na początku pracowałam wyłącznie z dziećmi starszymi, będąc logopedą szkolnym i specjalizując się głównie w wadach wymowy. Z wielką radością słuchałam wtedy coraz klarowniejszej i bardziej zrozumiałej  mowy, która była efektem naszych wspólnych wysiłków. Teraz z całą pewnością mogę powiedzieć, że moją ulubioną grupą pacjentów są dzieci małe (2- i 3-latki). Ogromną satysfakcję daje mi obserwacja, jak  niemówiący 3-latek staje się stopniowo rozgadanym dzieckiem. Zawsze mówię rodzicom, że najlepszą wiadomością dla mnie jest ich narzekanie, że dziecko mówi za dużo, że teraz już buzia mu się nie zamyka, że ciągle i  o wszystko pyta. Taką sytuację uważam za sukces, nie tylko mój, ale także rodziców, bez których zaangażowania takie postępy nie byłyby możliwe.

Muszę jednak dodać coś, o czym logopedzi mówią zazwyczaj niechętnie, nie chcąc podkopywać swojego autorytetu i siać wątpliwości odnośnie swojej wiedzy i umiejętności. Niestety nie zawsze działania logopedyczne są w pełni skuteczne. Czasami bywa tak, że logopeda jest w stanie poprawić jakość życia dziecka i jego rodziny, nauczyć ich bardziej skutecznych metod komunikacji, ale nie uda mu się osiągnąć takiego rezultatu, który zapewniałby dziecku zrównanie z tak zwaną normą rozwojową. Jest to jeden z aspektów pracy logopedy, z którym najtrudniej jest się pogodzić. Niestety nie mamy czarodziejskiej różdżki, która pozwala nam pomóc każdemu w stu procentach. Tak więc postęp w terapii nie zawsze oznacza pozbycie się wszystkich trudności, ale na pewno daje dziecku szansę na lepsze funkcjonowanie.

Jeśli chodzi natomiast o metody pracy to zawsze dobieram je do potrzeb dziecka. Korzystam ze swojej wiedzy zdobytej w Polsce, ale także w Wielkiej Brytanii. Przenoszę na grunt języka polskiego angielskie techniki pracy – oczywiście tylko te, które przenieść się dają. Konsultuję się ze świetnymi logopedami, z którymi mam szczęście współpracować. W swojej pracy z maluchami wykorzystuję bardzo wiele elementów Metody Krakowskiej, która w moim doświadczeniu przy opóźnionym rozwoju mowy sprawdza się najlepiej.

Jeśli chodzi o techniki, których nauczyłam się na studiach w Londynie, to na pewno warto wspomnieć o Parent-Child Interaction Therapy. Wyrosła ona na bazie absolutnie fantastycznego programu Hanen. Wykorzystuję ją w dość dużym zakresie z moimi małymi pacjentami na początku naszej wspólnej pracy. W dużym skrócie polega ona na uczeniu rodzica czy opiekuna takich strategii, które stwarzają jak najbardziej korzystne środowisko komunikacji dla dziecka. Takie strategie to na przykład: podążanie za dzieckiem w zabawie, czekanie na próby komunikacji ze strony dziecka, nie zadawanie pytań – ale w zamian opowiadanie o tym, co w danej chwili robi dziecko. Takie strategie na pierwszy rzut oka mogą wydawać się banalne i mało konkretne. Często rodzicom wydaje się, że przecież dokładnie tak postępują. Kiedy jednak obejrzą swoją zabawę z dzieckiem na video-nagraniu, są bardzo zaskoczeni. Dużą niespodzianką jest też zmiana zachowania dziecka po zastosowaniu tego typu strategii. Oczywiście ta technika musi być dobrana do indywidualnego dziecka i jest tylko początkiem drogi – bardzo rzadko okazuje się, że ona wystarcza.

Inną ciekawą techniką jest wykorzystanie psycholingwistycznego modelu (Stackhouse & Wells) do pracy z dziećmi, które mówią niewyraźnie. Jestem nim zafascynowana, bo pozwala zidentyfikować, w którym dokładnie miejscu leży trudność dziecka – a więc dobrać konkretne ćwiczenia . Jest to jednak dość skomplikowane zagadnienie, o którym musiałybyśmy rozmawiać godzinami J Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się o tym napisać, jak tylko będę miała trochę więcej czasu.

Ja: Twoi mali pacjenci mają zatem ogromne szczęście, że łączysz w terapii najlepiej sprawdzające się metody z dwóch systemów! J Mam nadzieję zatem, że uda mi się przeczytać artykuł, który napiszesz o tym modelu! A jakie pytania najczęściej zadają Ci rodzice? Co ich niepokoi? Z jakim problem do Ciebie przychodzą?

KW: Bardzo często udzielam konsultacji telefonicznych rodzicom z różnych części UK, nie tylko z Londynu. Najczęściej dzwonią do mnie z zapytaniem „Czy już powinnam się martwić?”. Mają wtedy na myśli swoje 2- lub 3-letnie dziecko, które nie zaczęło jeszcze mówić lub które mówi bardzo mało. Bardzo często rodzice ci są po konsultacji z lekarzem pediatrą, który kazał im czekać, twierdząc, że dwujęzyczność jest powodem opóźnionej mowy u ich dziecka. Do tej opinii często dołączają się babcie i ciocie, które zapewniają, że znają podobne przypadki (u sąsiada lub wujka) i że dziecko zacznie mówić, jeśli tylko przestanie się panikować i „da mu czas”. Słucham takich relacji z wielkim smutkiem. Zawsze zastanawiam się wtedy, ile jest jeszcze rodziców myślących w ten sposób, którzy nie wykonali telefonu do logopedy.

Jeżeli mamy do czynienia z małym, niemówiącym dzieckiem, możemy zrobić bardzo wiele, gdy zaczniemy działać w odpowiednim czasie. Mózg dziecka jest bardzo plastyczny, ale traci tę plastyczność wraz z wiekiem, tak więc efekty terapii u 5-latka nie będą już takie, jak u 2-latka.

Ja: Chciałam tylko dodać, że sama mam koleżankę, której trzyletni syn prawie nic nie mówił, a lekarz pediatra uspokajał ją mówiąc, że nie ma powodów do obaw, że niektóre dzieci tak mają i że ma się uzbroić w cierpliwość… Na szczęście posłuchała moich rad i wybrała się do logopedy!

KW: J Rodzice pytają także często „Czy moje dziecko ma autyzm?”. Są bardzo zaniepokojeni po lekturze internetowych wpisów, miotają  się od pewności takiej diagnozy po zwątpienie. Niewiele da się stwierdzić podczas rozmowy telefonicznej, ale na pewno można rodzica uspokoić. Moim zdaniem, niezwykle ważnym zadaniem logopedy jest uwolnienie rodziców od ciężaru odpowiedzialności za problemy ich dziecka. Bardzo często czuja się oni winni i pytają „Czy to moja wina?". Odpowiedź na to pytanie brzmi „nie”. Podczas takiej rozmowy zawsze dodaję, jak wiele można zrobić teraz, gdy trudność została już zidentyfikowana. Odpowiednie strategie postępowania rodzica, codzienna stymulacja i praca to skuteczna droga do poprawy funkcjonowania dziecka.

Ja:  Najważniejsze to tak jak mówisz, zanim rodzic zacznie się martwić, udać się do logopedy na konsultację, aby zdiagnozować ewentualne zaburzenie i jak najwcześniej wdrożyć terapię J Powiedz jeszcze proszę co warto robić w ramach profilaktyki logopedycznej?

KW: W dzisiejszych czasach najwspanialszy prezent, jaki dziecko może otrzymać od swoich rodziców to wyłączenie telewizora i innych elektronicznych urządzeń przed trzecim, albo chociaż przed drugim rokiem życia. Badania neurologiczne pokazują jak degradujący wpływ na rozwój młodego mózgu mają współczesne urządzenia. Rosnąca liczba dzieci z trudnościami w rozwoju mowy i postęp cywilizacyjny to nie zbieg okoliczności. Zdaję sobie sprawę, że rezygnacja z tego rodzaju stymulacji jest bardzo trudna, bo nakłada na rodzica dużo więcej obowiązków. Jeśli jednak chcecie zapewnić swoim dzieciom optymalne warunki rozwoju, podejmijcie ten trud!

Wyłączenie telewizora, bajek na laptopie czy odstawienie iPada to podwójne korzyści. Dziecko nie tylko ma więcej okazji do komunikacji z żywym człowiekiem (a w ten sposób uczy się mowy), ale także jego mózg nie jest bombardowany niekorzystnymi bodźcami.  W zamian angażujcie dziecko do obowiązków domowych, czytajcie książeczki, opowiadajcie historie, bawcie się wspólnie i organizujcie zabawy z rówieśnikami. Na pewno tego nie pożałujecie!

Ja: Chciałabym tutaj przypomnieć jeszcze o kampanii „Homo Tabletis” – jeśli ktoś nie widział tego filmiku, to bardzo polecam! J Czy chciałabyś dodać na koniec jeszcze coś od siebie?

KW: Chciałabym podziękować za zaproszenie mnie do udzielenia tego wywiadu. Miło było wrócić myślą do moich pierwszych logopedycznych kroków w UK. Mam nadzieję, że nasza rozmowa zachęci rodziców dzieci dwujęzycznych do kontaktu z logopedą, jeśli mają jakiekolwiek wątpliwości dotyczące rozwoju mowy ich dzieci.

Zachęcam również polskich logopedów mieszkających w Londynie i okolicach do nawiązania kontaktu ze mną. Być może będę miała dla was ofertę współpracy.

Dziękuję J

Ja: Ja również dziękuję za poświęcony czas, wskazówki, bardzo ciekawe informacje oraz opowiedzenie o życiu polskiego logopedy mieszkającego w Anglii J Mam nadzieję, że czytelnicy mojego bloga skorzystają z Twojego cennego doświadczenia i porad logopedycznych J



Szczegółowe informacje o Kamili:

Kamila Wilkosz
https://www.facebook.com/logopedalondyn/?fref=ts


------------

Czy Wasze dzieci korzystały kiedyś z usług logopedy? Jakie są Wasze wrażenia z terapii? Czy przyniosła oczekiwane rezultaty? Podzielcie się w komentarzach swoimi doświadczeniami J

środa, 2 grudnia 2015

Logopeda opowiada o studiach i pracy w Anglii. Czy dwujęzyczność może być powodem opóźnienia rozwoju mowy? Czy "seplenienie jak Anglik" to wada wymowy? Jaki model nauki języka wybrać dla dziecka?

Jest mi niezmiernie miło przedstawić Wam wywiad z kolejnym gościem na moim blogu J

Jest nim Kamila Wilkosz – logopeda pracujący w Londynie. Opowie nam o dwujęzyczności, o tym jak wygląda praca dziecięcego logopedy w UK, o tym z jakimi problemami najczęściej zgłaszają się do niej rodzice oraz o tym jak można wspomagać rozwój mowy dziecka J

Wywiad z racji jego długości i ilości zawartych w nim informacji podzieliłam na dwie części, aby łatwiej było go przeczytać i zapamiętać najważniejsze wiadomości.

Drugą część wywiadu przeczytacie T U T A J





Ja: Witaj Kamila, ogromnie cieszę się, że zgodziłaś się na rozmowę o Twojej pracy z dziećmi w UK! Opowiedz proszę czym dokładnie zajmujesz się w Londynie.

Kamila Wilkosz: Witaj! J Prowadzę terapię mowy dzieci polskich, dwujęzycznych, a także angielskojęzycznych. Pracuję w Londynie w sektorze prywatnym.

Ja: Skąd pomysł na pracę jako logopeda? Dlaczego zdecydowałaś się na ten zawód?

KW: Skłamałabym, mówiąc, że logopedą chciałam być od zawsze. Rozpoczęłam studia na kierunku filologia polska (na UMCS w Lublinie) z miłości do języka polskiego. Zawsze też lubiłam dzieci, być może dlatego, że pochodzę z dużej rodziny i byłam nimi otoczona przez całe życie J. Logopedia pojawiła się w moim życiu jako połączenie tych dwóch dziedzin, z którymi chciałam być związana zawodowo. Dlatego oprócz specjalności nauczycielskiej, wybrałam także logopedyczną.

Ja: Świetne połączenie dwóch pasji! Nie wiedziałam, że na filologii polskiej jest specjalizacja logopedyczna. A jak to się stało, że wyjechałaś do Londynu?

KW: Wyjechałam do Londynu w poszukiwaniu pracy po skończonych studiach w Polsce, jako nauczyciel języka polskiego i logopeda. Nie liczyłam na to, że uda mi się pracować w zawodzie. Wyjechałam z tego powodu co większość młodych ludzi – w poszukiwaniu lepszych perspektyw, w ramach emigracji ekonomicznej oraz dla rodziny, której losy potoczyły się tak, że zamieszkanie w Londynie było lepszą opcją.

Ja: Jak udało Ci się jednak znaleźć pracę w zawodzie? Skończyłaś jakieś studia/kursy w UK?

KW: Po roku pracy jako opiekunka dziecięca, rozpoczęłam pracę w Polskiej Szkole Sobotniej Balham-Clapham South jako nauczyciel klasy ósmej. Wtedy właśnie zaczęłam głębiej zanurzać się w środowisko Polonii oraz wykorzystywać swoje umiejętności zawodowe. Decydujące znaczenie miało dobre słowo i zachęta od strony koleżanki po fachu. To dzięki niej rozpoczęłam swoją logopedyczną drogę w Londynie.

Po kilku latach intensywnej nauki języka angielskiego postanowiłam aplikować na studia logopedyczne na City University London. W lipcu tego roku ukończyłam je, zdobywając tytuł Speech and Language Therapist i prawo do wykonywania zawodu. Droga do uznania moich polskich kwalifikacji była zbyt trudna i niepewna, dlatego postanowiłam skończyć studia w UK.

Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Studia bardzo mnie rozwinęły, nauczyły nowych umiejętności oraz dały pełne prawo do używania tytułu „Logopeda” w Wielkiej Brytanii. Poznałam nowe metody pracy z dziećmi i zaczęłam bardzo skutecznie wykorzystywać je w swojej praktyce.

Ja: Gratuluję! J Czy możesz jakoś porównać  sposób kształcenia logopedów w Wielkiej Brytanii i w Polsce?

KW: Jest mi bardzo trudno to porównać. Studia w Polsce skończyłam 8 lat temu! Zapewne wiele się od tego czasu zmieniło. Poza tym w Polsce kończyłam tzw. „logopedię szkolną”, skupiającą się głównie na wadach wymowy. Studia tutaj były odpowiednikiem studiów neurologopedycznych w Polsce i przygotowywały do pracy z najróżniejszymi zaburzeniami. To, co zachwyciło mnie w studiach brytyjskich to ogromne nastawienie na praktykę z jednej strony oraz na podstawy naukowe metod terapii z drugiej. Ponadto, ogromną wagę przywiązuje się tutaj do wpływu terapii na życie pacjenta. Mając więc do czynienia z dzieckiem z różnymi trudnościami rozwojowymi, rozważa się najpierw jakie umiejętności są mu najbardziej potrzebne, aby poprawić jakość życia jego i najbliższej mu rodziny. Nasi wykładowcy kładli na to ogromny nacisk.

Ja: Wspominałaś, że zaraz po studiach wyjechałaś, ale może udałoby Ci się porównać pracę w UK i w PL? Czy w Wielkiej Brytanii stosuje się inne metody terapii mowy niż uczono Cię w PL?

KW: Tak, wyjechałam zaraz po ukończeniu studiów, więc nie mogę na podstawie własnych doświadczeń porównać  specyfiki pracy logopedów w Polsce i UK. Od znajomych z Polski słyszę jednak, że problemem jest niewystarczający czas jaki terapeuta ma na pracę z konkretnym dzieckiem. Niestety, w Wielkiej Brytanii sytuacja wygląda bardzo podobnie (jeśli nie gorzej). Ja mam ten komfort, że pracuję prywatnie, więc brak czasu nie jest dla mnie problemem. Bardzo często jednak słyszę negatywne opinie rodziców na temat angielskiego systemu opieki logopedycznej. Myślę, że zarówno angielscy jak i polscy logopedzi to świetni specjaliści (miałam okazję wielu z nich poznać od strony zawodowej), ale mają ręce związane systemem i funduszami – robią to, co mogą, ale niestety najczęściej jest to niewystarczające.

Ja: Niewystarczający czas terapii jest zatem niestety tym co łączy pracę obu systemów. A co je różni?

KW: Angielska logopedia w porównaniu do polskiej to przede wszystkim podejście mniej dyrektywne. Mam tu na myśli logopedów pracujących dla systemu zdrowia, a nie tych w sektorze prywatnym. Dla celów oszczędności system proponuje pracę za pośrednictwem innych ludzi – tak więc logopeda bardzo często szkoli nauczycieli, asystentów szkolnych czy rodziców, a z dzieckiem nie pracuje w ogóle. Czy takie podejście jest skuteczne? Pojawia się coraz więcej głosów, że to nie wystarczy. Wiele dzieci zostaje bez wystarczającej pomocy. Niektóre szkoły i przedszkola brytyjskie bardzo często płacą prywatnym logopedom, aby pracowali dodatkowo z ich dziećmi. Rodzice, jeśli ich na to stać, udają się do prywatnych specjalistów. Ci jednak są bardzo drodzy, więc niektórzy są skazani tylko i wyłącznie na to, co zaoferuje im NHS (National Health Service – odpowiednik naszego NFZ). 

Ja: Twoimi pacjentami są dzieci angielsko –  , polsko – czy może dwujęzyczne?

KW: Pracuję w obydwu językach, ale wśród moich pacjentów jest zdecydowanie więcej polskich dzieci.  Zabrzmi to może zaskakująco, ale nie wszystkie moje dzieci są dwujęzyczne. Jeśli trafia do mnie dwulatek wychowywany w polskim domu, którego rodzice słabo mówią po angielsku i mają wyłącznie polskich znajomych, nie możemy jeszcze mówić o dwujęzyczności, nawet jeśli mieszkają oni w Londynie. Drugi język wkracza dopiero, gdy dziecko idzie do angielskiego przedszkola, czyli około 3. roku życia. Niektórzy rodzice decydują się na polskie przedszkola, bo takie też istnieją, wówczas moment rozpoczęcia nauki drugiego języka jeszcze bardziej się opóźnia.

Dzieci starsze, z którymi pracuję to już dzieci dwujęzyczne. Terapia odbywa się wówczas zazwyczaj w języku polskim, ale nie jest to regułą. Pracuję np. z dziećmi, które mają historię opóźnionego rozwoju mowy a obecnie lepiej władają językiem polskim. Gdy dziecko to idzie do szkoły, mogą pojawić się problemy z angielskim. Język angielski jest słabo nabywany automatycznie, trzeba ten proces wesprzeć. Skoro angielski sprawia im więcej trudności to właśnie ten język wybieramy do terapii.

Dzieci bez polskich korzeni zdarzają się rzadko i zazwyczaj są to znajomi polskich rodzin, z którymi współpracuję. Angielskich logopedów jest bardzo wielu, polskich dużo mniej, ze względu na ograniczenia prawne w używaniu tytułu zawodowego „logopeda”.

W mojej pracy bardzo często potrzebna jest również diagnoza dziecka w języku angielskim – aby uzyskać pełny obraz jego trudności. Rodzice nie muszą wtedy szukać dodatkowo brytyjskiego terapeuty, bo taką diagnozę wykonuję ja. Wystawiam też dużo opinii w języku angielskim dla szkół i przedszkoli, piszę prośby do lekarzy o skierowanie na  badanie słuchu.

Zawsze zachęcam też rodziców, aby równolegle z naszą terapią, starali się o pomoc w NHS. Angielskie placówki proponują często terapię grupową, która może przynieść bardzo dużo korzyści dla dziecka wkraczającego w świat dwujęzyczności.

Ja: Myślę, że faktycznie takie połączenie działań terapii grupowej i indywidualnej może dać bardzo pozytywne rezultaty J Nie wiedziałam, że istnieją w Londynie polskie przedszkola – to, o czym opowiadasz jest bardzo ciekawe! Zastanawia mnie jeszcze czy problemy, jakie mają dzieci dwujęzyczne różnią się od problemów dzieci jednojęzycznych?

KW: Bardzo często spotykam się z opinią rodziców (ale niestety także niektórych terapeutów), że problemy dziecka w rozwoju mowy są spowodowane tym, że uczy się ono dwóch języków. Rodzice, dla których nauka języka angielskiego bywa niełatwa, spodziewają się, że takie same trudności będzie miało ich dziecko. Czasami niestety decydują się mówić do dziecka po angielsku, co ma w ich mniemaniu tę naukę ułatwić. Ponieważ jednak nie jest to dla nich naturalna sytuacja, przełączają się między obydwoma językami (czasem nawet w obrębie jednego zdania). Taka sytuacja jest bardzo niekorzystna dla malucha. Jeśli dziecko ma dodatkowo trudności rozwojowe, brak jednolitego wzorca językowego może pogłębić jego trudności.
Jeśli chodzi natomiast o opóźniony rozwój mowy, to występuje on u dzieci polonijnych z taką samą częstotliwością, co u dzieci polskich. Dwujęzyczność nie jest przyczyną tych trudności. Zetknięcie się jednak z drugim językiem w przedszkolu, kiedy dziecko nie potrafi komunikować się w języku pierwszym, jest dla niego bardzo trudne. Prowadząc terapię oraz udzielając rodzicom wskazówek, musimy ten aspekt wziąć pod uwagę.

Na poziomie wymowy dzieci starszych, często zauważam mieszanie dźwięków dwóch systemów językowych. I tak na przykład szereg szumiący (SZ, Ż, CZ, DŻ) bywa dodatkowo zmiękczany przez dzieci dwujęzyczne. Słuch mowny musi być bardzo precyzyjny, aby rozróżnić dźwięki bardzo do siebie podobne, ale jednak różniące się. Dla dzieci mających z nim problem, dwa języki (dwa systemy dźwięków) stanowią jeszcze większy stopnień trudności.

Przy okazji powiem parę słów o mylnym ocenianiu seplenienia międzyzębowego. Nie raz słyszałam od rodziców opinię, że ich dziecko sepleni tak jak Anglicy. Jest to pewnego rodzaju nieporozumienie. W języku angielskim istnieje dźwięk ‘th’ wymawiany międzyzębowo przez część populacji (tak jak w wyrazie ‘throw’ – rzucać). Oprócz tego są także głoski ‘s’ i ‘z’, które międzyzębowe nie są. Jeżeli Anglik wymawia je z językiem wsuniętym między zęby, jest to wada wymowy, określana po angielsku jako „lisp”. Więcej na ten temat pisałam na swojej stronie internetowej www.logopedalondyn.co.uk w zakładce „Moje dziecko sepleni”.

Ja: Myślałam, że mit jakoby dziecko dwujęzyczne mogło mieć naturalnie opóźniony rozwój mowy nie jest już powszechny – tym bardziej cieszę się, że jasno wyjaśniłaś tę kwestię! J Powiedz jeszcze proszę jaki model nauki języka dziecka w rodzinie dwujęzycznej sprawdzi się najlepiej? 1 osoba = 1 język, 1 miejsce = 1 język, czy może jeszcze inna kombinacja?

KW: Nawiązując do tego, o czym wspomniałam wcześniej, mogę z całą pewnością stwierdzić, że model, który dana rodzina wybierze, powinien być konsekwentny. Myślę, że bardzo wiele zależy od dynamiki rodziny. Modelem, z którym ja spotykam się najczęściej jest kombinacja tych dwóch wspomnianych przez Ciebie. Na przykład: mama Polka mówi do dziecka w języku polskim, a tato Anglik w języku angielskim. Jeśli rodzina spędza czas wspólnie, wtedy dominuje angielski i dziecko bardzo szybko uczy się tych rozgraniczeń. Dodatkowo matka, która spotyka znajomą na placu zabaw, przełącza się na język angielski – i jest to jak najbardziej naturalna sytuacja, związana z pragmatyką i zasadami grzeczności. Taki model daje podstawy do prawidłowego rozwoju mowy u dziecka.



Chciałabym jednak podkreślić, że pełna dwujęzyczność u dziecka wymaga niemałego wysiłku ze strony rodziców. Język polski, który jest językiem mniejszościowym, może być skazany na zepchnięcie na margines, jeśli nie podejmie się działań, które mogą temu zapobiec. Dziecko powinno być uczone pisania i czytania w języku polskim, jeśli jego dwujęzyczność ma być pełna. W momencie, kiedy zaczyna się edukacja, język angielski zaczyna wypierać polski i w natłoku codziennych obowiązków dziecko ma coraz mniej okazji, aby mówić po polsku. W dobie nowoczesnej technologii sytuacje komunikacyjne twarzą w twarz są także coraz rzadsze. Właśnie dlatego polskie szkoły sobotnie mają tak duże powodzenie.

-----------------------------
W drugiej części wywiadu przeczytacie o zaletach bycia dwujęzycznym, o angielskich i polskich metodach terapeutycznych, o tym, z jakimi problemami rodzice zgłaszają się najczęściej do logopedy oraz o profilaktyce zaburzeń mowy u dzieci J

Czy macie jakieś doświadczenia z logopedami w Polsce lub w Anglii? Czy Wasze dziecko korzystało z usług logopedy? Jakie były efekty? Podzielcie się opiniami w komentarzu J