Jest mi niezmiernie miło
przedstawić Wam wywiad z kolejnym gościem na moim blogu J
Jest nim Kamila Wilkosz – logopeda pracujący w
Londynie. Opowie nam o
dwujęzyczności, o tym jak wygląda praca dziecięcego logopedy w UK, o tym z
jakimi problemami najczęściej zgłaszają się do niej rodzice oraz o tym jak
można wspomagać rozwój mowy dziecka J
Wywiad z racji jego długości i ilości zawartych w nim informacji podzieliłam na dwie części, aby łatwiej było go przeczytać i zapamiętać najważniejsze wiadomości.
Drugą część wywiadu przeczytacie T U T A J
Ja: Witaj Kamila, ogromnie cieszę
się, że zgodziłaś się na rozmowę o Twojej pracy z dziećmi w UK! Opowiedz proszę
czym dokładnie zajmujesz się w Londynie.
Kamila Wilkosz: Witaj! J Prowadzę terapię mowy
dzieci polskich, dwujęzycznych, a także angielskojęzycznych. Pracuję w Londynie
w sektorze prywatnym.
Ja: Skąd pomysł na pracę jako
logopeda? Dlaczego zdecydowałaś się na ten zawód?
KW: Skłamałabym, mówiąc, że logopedą
chciałam być od zawsze. Rozpoczęłam studia na kierunku filologia polska (na
UMCS w Lublinie) z miłości do języka polskiego. Zawsze też lubiłam dzieci, być
może dlatego, że pochodzę z dużej rodziny i byłam nimi otoczona przez całe
życie J.
Logopedia pojawiła się w moim życiu jako połączenie tych dwóch dziedzin, z
którymi chciałam być związana zawodowo. Dlatego oprócz specjalności
nauczycielskiej, wybrałam także logopedyczną.
Ja: Świetne połączenie dwóch
pasji! Nie wiedziałam, że na filologii polskiej jest specjalizacja
logopedyczna. A jak to się stało, że wyjechałaś do Londynu?
KW: Wyjechałam do Londynu w
poszukiwaniu pracy po skończonych studiach w Polsce, jako nauczyciel języka
polskiego i logopeda. Nie liczyłam na to, że uda mi się pracować w zawodzie.
Wyjechałam z tego powodu co większość młodych ludzi – w poszukiwaniu lepszych
perspektyw, w ramach emigracji ekonomicznej oraz dla rodziny, której losy
potoczyły się tak, że zamieszkanie w Londynie było lepszą opcją.
Ja: Jak udało Ci się jednak
znaleźć pracę w zawodzie? Skończyłaś jakieś studia/kursy w UK?
KW: Po roku pracy jako opiekunka dziecięca,
rozpoczęłam pracę w Polskiej Szkole Sobotniej Balham-Clapham South jako
nauczyciel klasy ósmej. Wtedy właśnie zaczęłam głębiej zanurzać się w
środowisko Polonii oraz wykorzystywać swoje umiejętności zawodowe. Decydujące
znaczenie miało dobre słowo i zachęta od strony koleżanki po fachu. To dzięki
niej rozpoczęłam swoją logopedyczną drogę w Londynie.
Po kilku latach intensywnej nauki
języka angielskiego postanowiłam aplikować na studia logopedyczne na City
University London. W lipcu tego roku ukończyłam je, zdobywając tytuł Speech and
Language Therapist i prawo do wykonywania zawodu. Droga do uznania moich
polskich kwalifikacji była zbyt trudna i niepewna, dlatego postanowiłam skończyć
studia w UK.
Okazało się, że był to strzał w
dziesiątkę. Studia bardzo mnie rozwinęły, nauczyły nowych umiejętności oraz
dały pełne prawo do używania tytułu „Logopeda” w Wielkiej Brytanii. Poznałam
nowe metody pracy z dziećmi i zaczęłam bardzo skutecznie wykorzystywać je w
swojej praktyce.
Ja: Gratuluję! J Czy możesz jakoś
porównać sposób kształcenia logopedów w
Wielkiej Brytanii i w Polsce?
KW: Jest mi bardzo trudno to
porównać. Studia w Polsce skończyłam 8 lat temu! Zapewne wiele się od tego
czasu zmieniło. Poza tym w Polsce kończyłam tzw. „logopedię szkolną”,
skupiającą się głównie na wadach wymowy. Studia tutaj były odpowiednikiem studiów
neurologopedycznych w Polsce i przygotowywały do pracy z najróżniejszymi zaburzeniami.
To, co zachwyciło mnie w studiach brytyjskich to ogromne nastawienie na
praktykę z jednej strony oraz na podstawy naukowe metod terapii z drugiej.
Ponadto, ogromną wagę przywiązuje się tutaj do wpływu terapii na życie
pacjenta. Mając więc do czynienia z dzieckiem z różnymi trudnościami rozwojowymi,
rozważa się najpierw jakie umiejętności są mu najbardziej potrzebne, aby
poprawić jakość życia jego i najbliższej mu rodziny. Nasi wykładowcy kładli na
to ogromny nacisk.
Ja: Wspominałaś, że zaraz po studiach
wyjechałaś, ale może udałoby Ci się porównać pracę w UK i w PL? Czy w Wielkiej
Brytanii stosuje się inne metody terapii mowy niż uczono Cię w PL?
KW: Tak, wyjechałam zaraz po
ukończeniu studiów, więc nie mogę na podstawie własnych doświadczeń porównać specyfiki pracy logopedów w Polsce i UK. Od
znajomych z Polski słyszę jednak, że problemem jest niewystarczający czas jaki
terapeuta ma na pracę z konkretnym dzieckiem. Niestety, w Wielkiej Brytanii sytuacja
wygląda bardzo podobnie (jeśli nie gorzej). Ja mam ten komfort, że pracuję
prywatnie, więc brak czasu nie jest dla mnie problemem. Bardzo często jednak
słyszę negatywne opinie rodziców na temat angielskiego systemu opieki
logopedycznej. Myślę, że zarówno angielscy jak i polscy logopedzi to świetni
specjaliści (miałam okazję wielu z nich poznać od strony zawodowej), ale mają
ręce związane systemem i funduszami – robią to, co mogą, ale niestety
najczęściej jest to niewystarczające.
Ja: Niewystarczający czas terapii
jest zatem niestety tym co łączy pracę obu systemów. A co je różni?
KW: Angielska logopedia w porównaniu
do polskiej to przede wszystkim podejście mniej dyrektywne. Mam tu na myśli
logopedów pracujących dla systemu zdrowia, a nie tych w sektorze prywatnym. Dla
celów oszczędności system proponuje pracę za pośrednictwem innych ludzi – tak
więc logopeda bardzo często szkoli nauczycieli, asystentów szkolnych czy
rodziców, a z dzieckiem nie pracuje w ogóle. Czy takie podejście jest
skuteczne? Pojawia się coraz więcej głosów, że to nie wystarczy. Wiele dzieci
zostaje bez wystarczającej pomocy. Niektóre szkoły i przedszkola brytyjskie
bardzo często płacą prywatnym logopedom, aby pracowali dodatkowo z ich dziećmi.
Rodzice, jeśli ich na to stać, udają się do prywatnych specjalistów. Ci jednak
są bardzo drodzy, więc niektórzy są skazani tylko i wyłącznie na to, co
zaoferuje im NHS (National Health Service – odpowiednik naszego NFZ).
Ja: Twoimi pacjentami są dzieci
angielsko – , polsko – czy może
dwujęzyczne?
KW: Pracuję w obydwu językach,
ale wśród moich pacjentów jest zdecydowanie więcej polskich dzieci. Zabrzmi to może zaskakująco, ale nie wszystkie
moje dzieci są dwujęzyczne. Jeśli trafia do mnie dwulatek wychowywany w polskim
domu, którego rodzice słabo mówią po angielsku i mają wyłącznie polskich
znajomych, nie możemy jeszcze mówić o dwujęzyczności, nawet jeśli mieszkają oni
w Londynie. Drugi język wkracza dopiero, gdy dziecko idzie do angielskiego
przedszkola, czyli około 3. roku życia. Niektórzy rodzice decydują się na
polskie przedszkola, bo takie też istnieją, wówczas moment rozpoczęcia nauki
drugiego języka jeszcze bardziej się opóźnia.
Dzieci starsze, z którymi pracuję
to już dzieci dwujęzyczne. Terapia odbywa się wówczas zazwyczaj w języku
polskim, ale nie jest to regułą. Pracuję np. z dziećmi, które mają historię
opóźnionego rozwoju mowy a obecnie lepiej władają językiem polskim. Gdy dziecko
to idzie do
szkoły, mogą pojawić się problemy z angielskim. Język angielski jest słabo
nabywany automatycznie, trzeba ten proces wesprzeć. Skoro angielski sprawia
im więcej trudności to właśnie ten język wybieramy do terapii.
Dzieci bez polskich korzeni
zdarzają się rzadko i zazwyczaj są to znajomi polskich rodzin, z którymi
współpracuję. Angielskich logopedów jest bardzo wielu, polskich dużo mniej, ze
względu na ograniczenia prawne w używaniu tytułu zawodowego „logopeda”.
W mojej pracy bardzo często
potrzebna jest również diagnoza dziecka w języku angielskim – aby uzyskać pełny
obraz jego trudności. Rodzice nie muszą wtedy szukać dodatkowo brytyjskiego
terapeuty, bo taką diagnozę wykonuję ja. Wystawiam też dużo opinii w języku
angielskim dla szkół i przedszkoli, piszę prośby do lekarzy o skierowanie
na badanie słuchu.
Zawsze zachęcam też rodziców, aby
równolegle z naszą terapią, starali się o pomoc w NHS. Angielskie placówki
proponują często terapię grupową, która może przynieść bardzo dużo korzyści dla
dziecka wkraczającego w świat dwujęzyczności.
Ja: Myślę, że faktycznie takie
połączenie działań terapii grupowej i indywidualnej może dać bardzo pozytywne
rezultaty J
Nie wiedziałam, że istnieją w Londynie polskie przedszkola – to, o czym
opowiadasz jest bardzo ciekawe! Zastanawia mnie jeszcze czy problemy, jakie
mają dzieci dwujęzyczne różnią się od problemów dzieci jednojęzycznych?
KW: Bardzo często spotykam się z
opinią rodziców (ale niestety także niektórych terapeutów), że problemy dziecka
w rozwoju mowy są spowodowane tym, że uczy się ono dwóch języków. Rodzice, dla
których nauka języka angielskiego bywa niełatwa, spodziewają się, że takie same
trudności będzie miało ich dziecko. Czasami niestety decydują się mówić do
dziecka po angielsku, co ma w ich mniemaniu tę naukę ułatwić. Ponieważ jednak
nie jest to dla nich naturalna sytuacja, przełączają się między obydwoma
językami (czasem nawet w obrębie jednego zdania). Taka sytuacja jest bardzo
niekorzystna dla malucha. Jeśli dziecko ma dodatkowo trudności rozwojowe, brak
jednolitego wzorca językowego może pogłębić jego trudności.
Jeśli chodzi natomiast o
opóźniony rozwój mowy, to występuje on u dzieci polonijnych z taką samą
częstotliwością, co u dzieci polskich. Dwujęzyczność nie jest przyczyną tych
trudności. Zetknięcie się jednak z drugim językiem w przedszkolu, kiedy dziecko
nie potrafi komunikować się w języku pierwszym, jest dla niego bardzo trudne.
Prowadząc terapię oraz udzielając rodzicom wskazówek, musimy ten aspekt wziąć
pod uwagę.
Na poziomie wymowy dzieci
starszych, często zauważam mieszanie dźwięków dwóch systemów językowych. I tak
na przykład szereg szumiący (SZ, Ż, CZ, DŻ) bywa dodatkowo zmiękczany przez
dzieci dwujęzyczne. Słuch mowny musi być bardzo precyzyjny, aby rozróżnić
dźwięki bardzo do siebie podobne, ale jednak różniące się. Dla dzieci mających
z nim problem, dwa języki (dwa systemy dźwięków) stanowią jeszcze większy
stopnień trudności.
Przy okazji powiem parę słów o
mylnym ocenianiu seplenienia międzyzębowego. Nie raz słyszałam od rodziców
opinię, że ich dziecko sepleni tak jak Anglicy. Jest to pewnego rodzaju nieporozumienie.
W języku angielskim istnieje dźwięk ‘th’ wymawiany międzyzębowo przez część populacji
(tak jak w wyrazie ‘throw’ – rzucać). Oprócz tego są także głoski ‘s’ i ‘z’,
które międzyzębowe nie są. Jeżeli Anglik wymawia je z językiem wsuniętym między
zęby, jest to wada wymowy, określana po angielsku jako „lisp”. Więcej na ten
temat pisałam na swojej stronie internetowej www.logopedalondyn.co.uk w zakładce
„Moje dziecko sepleni”.
Ja: Myślałam, że mit jakoby
dziecko dwujęzyczne mogło mieć naturalnie opóźniony rozwój mowy nie jest już
powszechny – tym bardziej cieszę się, że jasno wyjaśniłaś tę kwestię! J Powiedz jeszcze proszę
jaki model nauki języka dziecka w rodzinie dwujęzycznej sprawdzi się najlepiej?
1 osoba = 1 język, 1 miejsce = 1 język, czy może jeszcze inna kombinacja?
KW: Nawiązując do tego, o czym wspomniałam
wcześniej, mogę z całą pewnością stwierdzić, że model, który dana rodzina
wybierze, powinien być konsekwentny.
Myślę, że bardzo wiele zależy od dynamiki rodziny. Modelem, z którym ja
spotykam się najczęściej jest kombinacja tych dwóch wspomnianych przez Ciebie. Na
przykład: mama Polka mówi do dziecka w języku polskim, a tato Anglik w języku
angielskim. Jeśli rodzina spędza czas wspólnie, wtedy dominuje angielski i
dziecko bardzo szybko uczy się tych rozgraniczeń. Dodatkowo matka, która
spotyka znajomą na placu zabaw, przełącza się na język angielski – i jest to
jak najbardziej naturalna sytuacja, związana z pragmatyką i zasadami
grzeczności. Taki model daje podstawy do prawidłowego rozwoju mowy u dziecka.
Chciałabym jednak podkreślić, że
pełna dwujęzyczność u dziecka wymaga niemałego wysiłku ze strony rodziców.
Język polski, który jest językiem mniejszościowym, może być skazany na
zepchnięcie na margines, jeśli nie podejmie się działań, które mogą temu
zapobiec. Dziecko powinno być uczone pisania i czytania w języku polskim, jeśli
jego dwujęzyczność ma być pełna. W momencie, kiedy zaczyna się edukacja, język
angielski zaczyna wypierać polski i w natłoku codziennych obowiązków dziecko ma
coraz mniej okazji, aby mówić po polsku. W dobie nowoczesnej technologii
sytuacje komunikacyjne twarzą w twarz są także coraz rzadsze. Właśnie dlatego
polskie szkoły sobotnie mają tak duże powodzenie.
-----------------------------
W drugiej części wywiadu przeczytacie o zaletach bycia dwujęzycznym, o angielskich i polskich metodach terapeutycznych, o tym, z jakimi problemami rodzice zgłaszają się najczęściej do logopedy oraz o profilaktyce zaburzeń mowy u dzieci J
Czy macie jakieś doświadczenia z logopedami w Polsce lub w Anglii? Czy Wasze dziecko korzystało z usług logopedy? Jakie były efekty? Podzielcie się opiniami w komentarzu J