środa, 28 października 2015

Chodzik dla dziecka okiem fizjoterapeuty. Jak chodzik wpływa na rozwój dziecka? Pomaga czy szkodzi? Czy warto kupić chodzik dla dziecka? Gadżety dla dzieci cz. 1


Dzisiaj chciałabym poruszyć temat szczególnie mi bliski i wciąż bardzo popularny w świecie młodych mam – czy chodziki, pchacze i skoczki pomagają czy może zaburzają rozwój dziecka? Niestety większość mam lubi porównywać osiągnięcia swoich dzieci z dziećmi koleżanek – dlatego chciałabym jeszcze raz  przypomnieć, że każde dziecko jest indywidualną, niepowtarzalną istotą i jego rozwój przebiega we własnym, najlepszym dla niego tempie. Jeżeli dziecko jest gotowe, aby usiąść, stanąć, chodzić to po prostu zacznie to robić. Przyspieszanie na siłę tych procesów może okazać się dla niego bardzo przykre w skutkach. Czy naprawdę chcesz, aby Twoje dziecko od swych pierwszych dni brało udział w „wyścigu szczurów” i rywalizowało ze swoimi rówieśnikami w zdobywaniu kolejnych umiejętności? Życie to nie jest gra – efekty spełniania naszych ambicji zostaną z dzieckiem na długie lata. 

Dzisiejszy artykuł możecie również pobrać t u t a j :) 
Drugą część możecie pobrać t u t a j :)

Zacznę może od wyjaśnienia pewnej kwestii – dziecko prawidłowo rozwijające się powinno zacząć stawiać pierwsze kroki do 18. miesiąca życia, a nie tak jak często się mówi do 12. – wiele razy mamy przychodzą zmartwione i pytają: „Dlaczego moje dziecko skończyło już roczek, a jeszcze nie chodzi?”. Roczne dziecko powinno już stać, jednak nie musi jeszcze chodzić. Ma na wypracowanie tej jakże trudnej umiejętności jeszcze całe pół roku! Dajmy mu czas, bądźmy cierpliwi i cieszmy się każdym dniem jego prób i starań - dorośli nie pamiętają już ile wysiłku kosztuje opanowanie sztuki chodzenia, wytrwałość dziecka uczącego się chodzić jest naprawdę godna podziwu! Pozwólmy mu cieszyć się z  tego sukcesu osiągniętego ciężką pracą  – nie prowadźmy go za rękę dopóki samo nie zacznie pewnie stawiać kroków (wiem, że to bardzo kuszące – rodzic może dumnie spacerować ze swoim „tak bardzo  samodzielnym” dzieckiem), nie wkładajmy go do chodzika! Na wszystko przyjdzie czas.






Czym skutkuje korzystanie z chodzika lub prowadzenie za rękę ledwo trzymającego pion malucha?

  • Nieprawidłowy rozwój kręgosłupa i mięśni odpowiadających za prawidłową postawę ciała  (w przyszłości bardzo duże ryzyko wystąpienia wad postawy)
  • Nieprawidłowy rozwój stawów biodrowych i stópek dziecka (ryzyko zwyrodnień we wcześniejszym wieku spowodowane nieprawidłowym rozłożeniem ciężaru ciała)
  • Nieprawidłowe ustawianie miednicy (spowodowane tym, że dziecko nie ćwiczy przenoszenia ciężaru ciała z jednej nogi na drugą)
  • Osłabienie mięśni całego ciała (dziecko w tym wieku powinno je wzmacniać poprzez jak najczęstsze przebywanie na podłodze – pełzanie, czworakowanie, obroty z brzucha na plecy i z powrotem itd. – aby dobrze przygotować się do biegania i skakania, a także do długotrwałego przebywania w pozycji siedzącej w późniejszym wieku)
  • Ograniczenie bodźców dotykowych (kontakt z podłożem mają tylko palce stóp, którymi dziecko się odpycha! Dziecko, nie spędzając wystarczającej ilości czasu na podłodze czy materacu, nie ćwiczy zmysłu dotyku, przez co może mieć później  problem z prawidłową integracją sensoryczną)
  • Nieumyślnie spowodowane urazy stawów barkowych (mogą wystąpić w przypadku zbyt silnego ciągnięcia ramienia dziecka do góry podczas „spaceru” z dorosłym)
  • Brak treningu zmysłu równowagi (dziecko siedzi stabilnie w chodziku, nie musi pracować nad utrzymaniem równowagi - w przyszłości będzie narażone na zaburzenia integracji sensorycznej)
  • Nieumiejętność prawidłowego upadania i wstawania (upadanie i podnoszenie się to bardzo ważna umiejętność! trening upadania i podnoszenia się po upadku kształci u dziecka takie cechy jak wytrwałość, odwaga i pewność siebie, a także zapobiega potencjalnym urazom przy niefortunnym upadku w późniejszym wieku)
  • Strach przed porażką i podejmowaniem działania w przyszłości (tak! Używanie chodzików ma negatywny wpływ nie tylko na rozwój ruchowy i fizyczny – niekorzystnie wpływa również na rozwój psychiczny dziecka)
  • Strach przed samodzielnym poruszaniem się dziecka (dziecko nie czuje się bezpiecznie chodząc o własnych siłach, daje to efekt odwrotny od zamierzonego - opóźniona nauka chodzenia)
  • Duże ryzyko, że dziecko jako kilkulatek będzie chodziło na palcach i nieprawidłowo obciążało stopy (przyczyna chodzenia na palcach: wzmożone napięcie mięśniowe kończyn dolnych - przecież dziecko w chodziku odpycha się głównie palcami stóp! Jak w takim razie miałoby nauczyć się prawidłowo obciążać stopę i zaczynać krok od kontaktu pięty z podłożem?)
  • Gdy dziecko nie nauczyło się jeszcze czworakować, często zaczynając używać chodzika, pomija ten bardzo ważny w rozwoju etap (dlaczego bardzo ważny? Poruszę tą kwestię w osobnym wpisie.)
  • Brak wyczucia odległości i świadomości położenia własnego ciała w przestrzeni (dziecko może później chodząc uderzać w ściany, a w dorosłym życiu mieć np. problem z parkowaniem! tutaj znów zagrożeniem są zaburzenia integracji sensorycznej)
  • Nieestetyczny chód (dziecko uczy się nieprawidłowego wzorca chodu, który w przyszłości będzie bardzo trudno przekształcić w prawidłowy model)
  • Spowolnienie ogólnego rozwoju i zmniejszenie ciekawości świata (dziecku trudniej zmienić kierunek poruszania się w chodziku niż podczas np. czworakowania, przez co zazwyczaj będzie poruszało się po prostu do przodu nie zwracając uwagi na przedmioty położone po swojej lewej lub prawej stronie)


Mam nadzieję, że udało mi się jasno wytłumaczyć oraz przekonać Was, że stosowanie chodzików oraz prowadzenie dziecka (które nie jest jeszcze na to gotowe) za rękę nie pomaga dziecku w nauce prawidłowego chodu, wręcz przeciwnie – powoduje wiele problemów, z którymi dzieci będą zmagać się później przez wiele lat.

Dla przypomnienia – te negatywne skutki to m.in.: wady postawy, nieprawidłowy nieestetyczny chód, ryzyko zwyrodnień we wcześniejszym wieku, opóźniona nauka chodzenia oraz innych umiejętności takich jak bieganie czy skakanie, ryzyko wystąpienia zaburzeń integracji sensorycznej, osłabienie mięśni, urazy stawów barkowych, strach przed porażką i niechęć do podejmowania wyzwań, brak wiary we własne możliwości, utrata zainteresowania światem, wzmożone napięcie mięśniowe i chodzenie na palcach, ominięcie etapu czworakowania, brak wyczucia odległości.

Jeżeli babcia, mama, ciocia lub koleżanka namawiają Cię do kupienia chodzika lub dają Ci go w prezencie i oczekują, że Twoje dziecko będzie z niego korzystać wytłumacz im grzecznie, ale stanowczo dlaczego nie chcesz tego robić - możesz posłużyć się przytoczonymi przeze mnie argumentami (cały wpis możecie pobrać tutaj i wydrukować) !

Artykuł okazał się długi, ale temat jest bardzo ważny – nie chciałam w nim niczego pominąć, dlatego o pchaczach i skoczkach przeczytacie już w kolejnym wpisie!


A teraz do dzieła! Dzielcie się tymi merytorycznymi argumentami przeciwko używaniu chodzików ze wszystkimi młodymi mamami, jakie znacie! :)



środa, 14 października 2015

Czy warto czytać dziecku będąc w ciąży? Jakiej muzyki słuchać w ciąży?

Takie pytania zadaje sobie wiele przyszłych mam. Czy dziecko już słyszy, co słyszy, czy rozpoznaje nasz głos, czy warto do niego mówić, czy warto mu czytać na głos/śpiewać piosenki/słuchać muzyki klasycznej?


Zacznijmy od podstaw, czyli tego jak rozwijają się funkcje słuchowe w okresie prenatalnym (gdy dziecko jest jeszcze w brzuchu mamy). W pierwszych trzech miesiącach życia płodowego narząd słuchu to najlepiej rozwinięty narząd zmysłu u dziecka. Między 4. a 5. miesiącem życia w brzuchu mamy pojawia się już u niego reakcja na bodźce dźwiękowe.

Stymulacja dźwiękowa powoduje wzrost aktywności ruchowej i zmiany fizjologiczne u dziecka. Pod wpływem bodźców akustycznych kształtuje się motoryka duża ale także, ruchy mięśni twarzy czy mięśni wpływających na działanie narządów wewnętrznych. Zmiany w natężeniu i częstotliwości dźwięków powodują zmiany w rytmie serca. Jeśli słuchamy niespokojnej muzyki, dziecko zazwyczaj zareaguje również niespokojnie – grymasy, chaotyczne ruchy ciała, nieregularne bicie serca. Reakcja na silne dźwięki jest różna u różnych dzieci, można już wtedy przewidywać sposób reakcji dziecka na stresujące bodźce w przyszłości.

Do rozwijającego się dziecka najczęściej dociera głos matki (wiadomo, jest ona osobą z którą dziecko przebywa 24/7 J ale także dlatego, że lepiej odbiera ono głosy o wyższej częstotliwości) i jest on najprzyjemniejszym dla niego głosem. Stąd uzasadnienie tzw. Baby talk czyli mowy rodzicielskiej, gdy mówiąc do małego dziecka automatycznie używamy wyższej częstotliwości głosu – dziecko po prostu wtedy lepiej nas słyszy.

W trakcie ciąży u dziecka kształtuje się także zdolność różnicowania dźwięków i pamięć słuchowa. Wyniki badań pokazują, że noworodki, którym mamy będąc jeszcze w ciąży czytały dwa razy dziennie  pewne rymowane utwory, zdecydowanie wolały słuchać właśnie tych tekstów niż utworów o innej rytmice lub czytanych przez inną osobę.

W czasie życia płodowego pod wpływem różnych dźwięków, w tym mowy stymulowany jest rozwój psychomotoryczny dziecka. Terapia słuchowa Tomatisa opiera się właśnie na stymulowaniu dźwiękami mowy zahamowanych funkcji słuchowych, gdy dziecko ma np. zaburzenia mowy. Dziecko, które w życiu płodowym doświadczało dużej ilości zróżnicowanych bodźców akustycznych (oczywiście w granicach rozsądku!) lepiej rozwija się pod względem psychomotorycznym niż dziecko, do którego docierała mała liczba słabo zróżnicowanych bodźców . Dlatego warto mówić do dziecka, słuchać różnego rodzaju  muzyki - wspomagamy wtedy jego ogólny rozwój! Wiadomo także, że po urodzeniu dziecko potrafi szybciej się uspokoić gdy słucha głosu, który zna już od kilku miesięcy lub gdy słucha muzyki o znanej mu rytmice, natężeniu i częstotliwości dźwięków.

 Bardzo polecana dla nienarodzonego jeszcze dziecka jest muzyka Mozarta i chorały gregoriańskie ze względu właśnie na szeroki zakres częstotliwości dźwięków. Odpowiedni rytm utworu zbliżony do rytmu oddechowego pozytywnie wpływa także na naukę prawidłowego oddychania. Zaleca się również słuchanie utworów Vivaldiego i Schumanna. Z kolei słuchanie Beethovena czy Brahmsa powoduje, że dziecko jest raczej niespokojne. Dużo zależy od stanu emocjonalnego mamy związanego z konkretnymi bodźcami dźwiękowymi, wiadomo przecież, że dziecko będące jeszcze w brzuchu odczuwa emocje mamy  – jeśli np. denerwuje ją jakaś szczególna piosenka, to jest duże prawdopodobieństwo, że dziecko będzie niespokojne słuchając tego utworu, także już po przyjściu na świat. Po prostu kojarzy sobie, że w brzuchu docierały do niego sygnały, że ta piosenka nie jest przyjemna. I odwrotnie, jeśli mamę relaksuje jakiś utwór, to również dziecko będzie się przy nim uspokajało. J



Podsumowując – będąc w ciąży warto jak najczęściej relaksować się przy ulubionej muzyce, mówić do dziecka/czytać mu/śpiewać mu piosenki – poza oczywistą korzyścią (odpoczynek oraz łatwiejszy poród poprzez trening wydechowy w trakcie śpiewania) dla mamy, taki muzyczny relaks to również bardzo ważna sprawa dla dziecka. Słuchając odpowiedniej muzyki oraz mówiąc do nienarodzonego jeszcze dziecka/czytając mu/śpiewając wspaniale wspomagamy jego rozwój psychomotoryczny (będzie mu dzięki takim sesjom muzycznym łatwiej nauczyć się mówić, kształtować kolejne umiejętności ruchowe, a także w przyszłości uczyć się w szkole) oraz wyposażamy je w umiejętność  szybszego uspokojenia się już po przyjściu na świat – wystarczy, że mama włączy znaną mu muzykę lub sama zaśpiewa piosenki, które śpiewała mu będąc w ciąży a maluch na pewno się zrelaksuje. Mama oczywiście też. J

Jakiej muzyki słuchacie/słuchałyście będąc w ciąży? Czytałyście lub śpiewałyście maluszkowi  będącemu jeszcze w brzuchu?

*zdjęcie znalezione w Internecie